pozdrawiam-grace
 

CODZIENNOŚĆ

 

 

 


   Żyjąc w epoce konserw, GMO i artykułów mocno przetworzonych czasami nie zastanawiamy się nad nazwą danego produktu spożywczego. A są one niezmiernie ciekawe. Ale do rzeczy.

   Pewnego razu dwójka naszych mężczyzn powróciła z zakupów w doskonałych humorach, bynajmniej nie za sprawą upojenia piwnego tudzież mocniejszego alkoholu. Otóż powodem rozbawienia i dalszych żartów okazał się ser żółty. Zwykłe mleko przetworzone w żółtawy lub pomarańczowy przysmak. Bohater tego dnia, ów ser żółty, to wyrób pochodzący z miejscowości Mońki. Stojąc przy ladzie małżonek mój poprosił o 20 dag sera żółtego z Moniek. Na słowa te towarzysz jego okazał na twarzy niezwykłe zdziwienie i zdumienie nazwą Mońki, owo zdziwienie przerodziło się w rozbawienie i poczęło skutkować kolejnymi żartami. Oczywiście na stoisku z wędlinami pojawiły się żarty na temat schabu z indyka czy wiejskiej drobiowej. Oczywiście nazwy te, to czyste oksymorony (figura retoryczna - to dla miłośników poetki), ale weszły już do użycia i nikt się temu nie dziwi. Przecież istnienie masła roślinnego nie dziwiło nawet naszych babć. Nazwy te dały również początek późniejszym hybrydom słownym, typu: śledzie z dorsza, wołowina z konia czy salceson z indyka.

   Poczekamy zobaczymy co zjemy za 10, 20, 30 lat.

Miłośnicy oksymoronów spożywczych łączcie się!

 

« powrót 2014-08-19
Archiwum:         
książka

© Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, udostępnianie całości lub fragmentów bez zgody autora zabronione.