pozdrawiam-grace
 

REFLEKSYJNIE...

Kiedy patrzę na zachód słońca, milion myśli biega po głowie galopując z prędkością cwałujących koni. Niby wszystkie biegną w jednym, jakimś nieokreślonym kierunku, jednak każda jest dzika i wolna. Wśród nich znajdują się te, które nagle zatrzymują się, by za chwilę uderzyć kopytami o ziemię, jakby buntując się przeciwko temu wspólnemu pędowi. Jednak za moment znów gnają jak szalone, by zniknąć gdzieś w oddali słonecznego horyzontu.

Ostatnie zachody słońca zatrzymywały mnie na dłużej, a może to ilość powracających myśli sprawiła, że częściej zatrzymywałam się w słonecznych promieniach. Mam wrażenie, że nie są to odkrywcze refleksje, a jednak otoczona współczesną bezwzględnością wydają się być istotne. Idziemy rozpychając się łokciami, by nas zauważono; krzyczymy, by w ten sposób zamanifestować swoją siłę; zamykamy oczy, by nie widzieć strachu innych lub udajemy, że nie słyszymy próśb tych, którzy cicho płaczą. Wolimy udawać, że jesteśmy dobrzy.  Mówimy: temu, tamtemu, im, jednocześnie myśląc: ja, mój, moje. Modlimy się o tolerancję, zrozumienie, akceptację, jednocześnie zaciskając pięści. Odpowiadamy o otwartości, jednoczenie nie robiąc miejsca na: inne, odmienne, nieznane. Pozornie uchylamy drzwi naszego domu, jednocześnie zatrzaskując z hukiem drzwi naszych serc. - Dlaczego? Zupełnie nie wiem. Nawet nie wszystko rozumiem.  I z pomocą przychodzi inna myśl zabłąkana w czerwieniach rozlanych po niebie. Czasami najprostsze rozwiązania mogą okazać się najlepsze, więc może zanim ocenimy coś, spróbujmy poznać; zanim zaczniemy krzyczeć, spróbujmy zrozumieć; zanim odwrócimy się na pięcie, zapytajmy.
Myśli te i inne wracają o zachodzie słońca. Przypominają się i kołaczą niespokojnie, by w końcu dojrzeć do tego, by coś zrobić. Chyba dlatego piszę...

« powrót 2017-09-16
Archiwum:         
książka

© Wszystkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, udostępnianie całości lub fragmentów bez zgody autora zabronione.